Ściemano.
Od paru dni patrzę na tę MAGICZNĄ ANKIETĘ po lewej stronie i
się cieszę jak głupia jednym, jedynym głosem :D Głosujący – weź się odezwij, że
to Ty! :P
Napisałabym najpierw o dzisiejszym dniu, ale żeby to
zrozumieć muszę najpierw opowiedzieć o wycieczce klasowej. Cytując jednego
nauczyciela z mojej szkoły: „Powiem krótko”.
Wyjechaliśmy w poniedziałek o 7. Ekipa rajdowa niewyspana i
wymęczona(w przypadku K z sandałami na nogach z powodu pęcherzy :P )ale
szczęśliwa z racji sukcesu ‘zdobycia’ tzw. tyłów w autobusie :D Tym sposobem ruszyliśmy
do Ojcowskiego PN. W drodze śpiewanie x zwrotek ‘Morskich opowieści’ i wielu
innych, wzniosłych pieśni :D (Bo tym razem jeden z osobników pomyślał o wzięciu
gitary) Po przyjeździe na parkingu ujrzeliśmy spełnienie naszych snów… MAT-BUS!
<3 Nie dziwi to tak bardzo, gdy
weźmie się pod uwagę, że nasz cudowny mat - fiz jechał z mat - geo :D
Wycieczka pod zamek na Pieskowej Skale (niestety/stety
zamknięty), Maczuga Herkulesa i tego typu. Następnie przejazd do Ojcowa:
źródełko miłości, Jaskinia Ciemna(gdzie nasz wysoki wychowawca nie schylił się
dostatecznie, a że nie ma włosów – pierwszy dzień spędził z dużym plastrem na
rozcięciu.)
Podczas spacerku (rajdowcy wciąż szczęśliwi, że w miarę
płasko i sucho :D)jak to podczas spacerku. Przewodnik coś mówi, nikt go nie
słucha, aż tu nagle podbija jakaś laska z innej wycieczki (typowy plastik) i
żując gumę i kręcąc włosami pyta słodkim głosikiem jednego z ‘naszych’
chłopaków: czeeeść. Skąd jesteście? Wszyscy z niej lali, ale laska..no cóż. Głupota
to rzecz wrodzona jak widać.
Ogólnie ciekawą sprawą było, że prawie zaraz po zajęciu
miejsc w autobusie(jeszcze rano) M spytał o moje śniadanie.
A no tak..bo pisząc o rajdzie nie wspomniałam.. chłopcy
mieli ‘rajdowej’ nocy śmierdzące problemy, co się skończyło.. ’nasmrodzeniem’
delikatnie mówiąc jednemu na twarz. W drodze z Wysokiej słyszałam może ze trzy
wersje tego wydarzenia, a rozmowa z M – ‘ofiarą’, zeszła na temat
wymiotowania..No i jak się łatwo domyślić dowiedział się wszystkiego. I tego,
że nie jem też. Od tamtej pory przyczepia się o każdy posiłek.
Powracając do wycieczki. Następnie było jeszcze Muzeum PN.
Takie profesjonalne. Że najpierw był film 3D, a potem oprowadzanie nie z
przewodnikiem, a z podświetlaniem poszczególnych eksponatów :O
Po Muzeum pan przewodnik wysłał nas do toalety, a następnie
nie zaczekał i biegłyśmy z G. za grupą -.-
Na koniec: nareeeszcieee zakwaterowanie <3
Co z tego, że w bursie szkolne, że warunki były jakie były..
:P Podczas obiadokolacji grad O.o i burza. Nieopatrznie siadłam koło M. który
cały dzień mi truł, że powinno się jeść o 7, 11,15 i… dalszych dwóch godzin nie
pamiętam bo ich nie przestrzegam :D Na kolacji też sobie oczywiście nie
odpuścił.
Później mycie się, siedzenie na oknie (widzieli mnie
nauczyciele, ale co tam :D ), przebywanie z chłopakami, wymyślnie nowej religii
xd, wstyd chłopców, że nie mają alkoholu, śpiewanie..fajnie było :D
Piszę to i piszę, a końca nie widać :P
O. dostałam część zdjęć ;3
Poszłyśmy spać gdzieś po północy, uprzednio wywalając B. z
jednego z naszych łóżek, w którym sobie smacznie chrapał :D
Rano przy śniadaniu ta sama śpiewka. Siedzę. Piję trzeci
kubek herbaty przy akompaniamencie:
-Jedz
-Nie
-Jedz
-Nie
I tak do znudzenia :D
Zjadłam serek Danio, a bułkę i całą resztę dobroci na
talerzu oddałam J – koledze z klasy. Wtedy zaś M usilnie próbował mi wcisnąć
swój serek, który ja wciąż odpychałam :D Reakcja jeszcze innego chłopaka z
mojej klasy F:
„Jedz, bo znowu będziesz na innej planecie” :D - To nawiązanie do poprzedniej nocy, kiedy
ponoć wyglądałam i zachowywałam się jakbym była z innej planety :P
Z okazji deszczu zamiast Chorzowa wylądowaliśmy w
Krakowskiej Bonarce. Początkowo kino – „Kac Vegas 3”, następnie część poszła na
Iron Mana 3, a my, tzn. ja, M. i B. chodziliśmy po tej znienawidzonej przeze
mnie świątyni konsumpcji oczekując na „Wielkiego Gatsby’ego”, czy jak to się
pisze :D film fantastyczny, chociaż początkowo muzyka mi nie spasowała, ale
polecam, Ewa Wachowicz :P W jego trakcie zjadłam 7daysa i pół paczki mentosów
-.- Powrót w miarę spokojny, z przysypianiem, śpiewaniem i ogólnie typowo :P
powróciłam do domu, poszłam spać i wybrałam się we środę do szkoły, gdzie nic
fantastycznego się nie działo, prócz tego, że poprawiłam -3 z historii na +2
-.-
Dziś za to się działo. Ohohoho! :P
Na lekcji pierwszej jednej z niewielu przedstawicielek płci
pięknej – A. zrobiło się słabo, rodzice wzięli ją do domu. Następnie dwa wułefy
– nauczyciel pod koniec roku zapamiętał moje imię :O A na niemieckim..a raczej przed. Ki. otworzyła czekoladę, która
poczęstowała kilka osób będących obok. Nie chciałam, więc M. znów zaczął tę
samą śpiewkę, że zbliża się 11. Niedługo nauczę się wg tego odmierzać czas :D
Byłam wtedy na głodnego i zaczęłam pić jogurt i wytłumaczyłam im, że oni mają
czekoladę jogurtową, a ja jogurt. Odpuścił. Na lekcji właściwej zrobiło mi się
słabo, więc spytałam czy mogę wyjść. Owszem. Mogę. Idź z nią Ki. Siadłam na
parapecie (oczywiście akurat we czwartki higienistki nie ma). Ki. Poszła do
klasy po wodę, a ja siedziałam po turecku przy otwartym oknie. Na moje
nieszczęście pani profesor się bardzo przejęła, kazała mi się położyć na ławce
i załatwiła otwarcie gabinetu higienistki. Wypytywała o miesiączkę, czy tego
typu i o śniadanie. Zostałyśmy tam z Ki., ja – leżąc na kozetce. Po jakimś
czasie germanistka wróciła, a ja – żeby nie wyjść na głupią powiedziałam, że
się dobrze czuję. Wróciłyśmy do klasy, chociaż przez następne lekcje wciąż
siedziałam przy otwartym oknie.
Jestem głodna. Kurde. Dziewczyno – wytrzymaj. Zaraz
pójdziesz spać a jutro już tego nie będziesz czuć. Już niewiele.
Na ostatniej godzinie (wok) oddałam kanapkę S. Dzień
wcześniej powędrowała ona do D. Wtedy M. się wściekł i zapowiedział, że”jak
jeszcze raz zjecie jej kanapki to macie wpierdol. Ona nic nie je.” No i komu ja
je teraz będę oddawać? A następnie rozeszła się fama, że zamadlam, a mnie po
prostu się troszkę słabo zrobiło!
Koniec tego jakże niezmiernie długiego i nudnego posta.
Trzymajcie się <3
P.S. Serduszko mi chyba zaczyna mocniej bić. <3 ale to
nie jest takie fajne, jakby się wydawało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz