niedziela, 2 czerwca 2013

G*wno.



Pobudka. 5.10. Cholera. Ale mnie bolą plecy i łydki. No tak..to ćwiczenia na nogi z Mel B.  Teraz do 6 wos a później można jeszcze pospać godzinkę. Po 7 niezbyt delikatne powitanie: Wstawaj, bo się spóźnimy.  Wyrzucam wszystko z szafy i nie do końca ogarnięta jem śniadanie(bo akurat mama sobie przypomniała o takim posiłku) i do kościoła, gdzie moja siostra mdleje, a ja z bólem krzyża ledwo wyczekuję adorację na klęcząco. Wizyta u babci – czekolada na dzień dziecka. Uszczuplona o 3 kostki leży w szafie pod ubraniami. Tak samo jak połowa toffiefee. Czy jak to się tam pisze. Powrót do domu. Wskok w t-shirt i legginsy. Historia, biologia, wos i Internet. Obiad, pieczenie ciasta czekoladowego.Później lody (-.-) truskawki. Co mojej rodzince się stało, że wciąż tylko jedzą? Odwiezienie siostry na autobus do ‘studenckiego miasta’ , podrzucenie babci owoców i wizyta na otwarciu parku rekreacyjnego czy innego cholerstwa w okolicy. Pierwsze słowa: zabierzcie mnie od tych ludzi. Mam dość. Czułam się tam okropnie. Na szczęście rodzice też. Może jednak mam coś po nich..Znów w domu. Zdejmuję soczewki, siadam przy kompie i chcę zniknąć. Na koncert się nie wybieram bo nie mam z kim. Później się okaże, że pewnie wszyscy jednak poszli -.- Zawalę jutro biologię i wos po raz kolejny, pojutrze pewnie geografię, we środę matmę – to n1 00% bo nawet nie zaczęłam się uczyć. We czwartek wok, a w piątek..pewnie też coś. O. np. taki angielski. Robię PP – złamałam linijkę -.- Nie wiedziałam, że plastik może być ostry..przejechałam sobie po dłoni. Nie no. Aż taka głupia nie jestem. Chyba. Gryzłam się, robiłam różne dziwne rzeczy, ale tego nie. I nie będę. Mimo, że wiem gdzie leżą żyletki, że mam tę ostrą linijkę… Boję się bólu. I po tym zostają ślady na ciele. Jestem głodna. Rodzice jedzą kiełbasę z grilla. Smacznego im. Ja muszę być silna.








„Lepiej nie mówmy nic..” I tak nikt nie chce słuchać.

Chcę, żeby ten dzień się już skończył.
 
„I will never let you fall. I'll stand up with you forever. I’ll be there for you through it all. Even if saving you sends me to heaven” Aniele Stróżu – gdzie jesteś?


“Please don't walk away and please tell me you'll stay”

Mam wrażenie, że coś jest nie tak z moim prawym okiem. Soczewka mnie uwiera, nawet jak jest w miarę świeża. Czasem czuję jakby się odklejała. Tylko dzieje się to wtedy, kiedy nie mam jej na sobie. A czasem jakieś błyski tylko na to jedno.


Niech ktoś się do mnie odezwie. Ktokolwiek! Tylko pogadać. No pewnie..jak jest potrzebne zadanie z polskiego, czy zeszyt do czegokolwiek to jestem pierwsza. Tak o – nie ma nikogo. Idę przetrwać.


Bye.

„Gdy zamknę oczy – widzę jaśniej.”
 

1 komentarz:

  1. nie potrzebuję zadania z polskiego, ale mimo tego odezwę się :)
    nie wiem czy dobrze wywnioskowałam, ale chyba jesteś (byłaś) przygnebiona .. Nie chcę Cię pocieszać, bo to zupełnie bez sensu kiedy człowiek ma tyle spraw na głowie.
    Chcę Ci po prostu napisać, że nie ma co tak bardzo przejmować się ta szkołą- nie trzeba zawsze być perfekcyjnie przygotowanym, przecież to normalnie ze może zdarzyć się gorszy tydzień, szczególnie przy takim nawale obowiazkow ... Wyluzuj troszkę - z każdym dniem bliżej do wakacji :)
    poza tym pamiętaj, ze cokolwiek by się nie dzialo - jutro jest kolejny, nowy dzień, z czysta karta i to tylko od Ciebie zależy jak go wykorzystasz ...
    no a po KAZDEJ burzy ZAWSZE wychodzi slonce :)

    pyszczek do góry i stawisz czola temu wszystkiemu . Przeciez silna babka jesteś ! ;)

    OdpowiedzUsuń