czwartek, 13 czerwca 2013

łohohohoho. długi post.



Ściemano. 

Od paru dni patrzę na tę MAGICZNĄ ANKIETĘ po lewej stronie i się cieszę jak głupia jednym, jedynym głosem :D Głosujący – weź się odezwij, że to Ty! :P


Napisałabym najpierw o dzisiejszym dniu, ale żeby to zrozumieć muszę najpierw opowiedzieć o wycieczce klasowej. Cytując jednego nauczyciela z mojej szkoły: „Powiem krótko”.


Wyjechaliśmy w poniedziałek o 7. Ekipa rajdowa niewyspana i wymęczona(w przypadku K z sandałami na nogach z powodu pęcherzy :P )ale szczęśliwa z racji sukcesu ‘zdobycia’ tzw.  tyłów w autobusie :D Tym sposobem ruszyliśmy do Ojcowskiego PN. W drodze śpiewanie x zwrotek ‘Morskich opowieści’ i wielu innych, wzniosłych pieśni :D (Bo tym razem jeden z osobników pomyślał o wzięciu gitary) Po przyjeździe na parkingu ujrzeliśmy spełnienie naszych snów… MAT-BUS! <3  Nie dziwi to tak bardzo, gdy weźmie się pod uwagę, że nasz cudowny mat - fiz jechał z mat - geo :D





Wycieczka pod zamek na Pieskowej Skale (niestety/stety zamknięty), Maczuga Herkulesa i tego typu. Następnie przejazd do Ojcowa: źródełko miłości, Jaskinia Ciemna(gdzie nasz wysoki wychowawca nie schylił się dostatecznie, a że nie ma włosów – pierwszy dzień spędził z dużym plastrem na rozcięciu.)
Podczas spacerku (rajdowcy wciąż szczęśliwi, że w miarę płasko i sucho :D)jak to podczas spacerku. Przewodnik coś mówi, nikt go nie słucha, aż tu nagle podbija jakaś laska z innej wycieczki (typowy plastik) i żując gumę i kręcąc włosami pyta słodkim głosikiem jednego z ‘naszych’ chłopaków: czeeeść. Skąd jesteście? Wszyscy z niej lali, ale laska..no cóż. Głupota to rzecz wrodzona jak widać.




Ogólnie ciekawą sprawą było, że prawie zaraz po zajęciu miejsc w autobusie(jeszcze rano) M spytał o moje śniadanie. 


A no tak..bo pisząc o rajdzie nie wspomniałam.. chłopcy mieli ‘rajdowej’ nocy śmierdzące problemy, co się skończyło.. ’nasmrodzeniem’ delikatnie mówiąc jednemu na twarz. W drodze z Wysokiej słyszałam może ze trzy wersje tego wydarzenia, a rozmowa z M – ‘ofiarą’, zeszła na temat wymiotowania..No i jak się łatwo domyślić dowiedział się wszystkiego. I tego, że nie jem też. Od tamtej pory przyczepia się o każdy posiłek.
Powracając do wycieczki. Następnie było jeszcze Muzeum PN. Takie profesjonalne. Że najpierw był film 3D, a potem oprowadzanie nie z przewodnikiem, a z podświetlaniem poszczególnych eksponatów :O
Po Muzeum pan przewodnik wysłał nas do toalety, a następnie nie zaczekał i biegłyśmy z G. za grupą -.-
Na koniec: nareeeszcieee zakwaterowanie <3
Co z tego, że w bursie szkolne, że warunki były jakie były.. :P Podczas obiadokolacji grad O.o i burza. Nieopatrznie siadłam koło M. który cały dzień mi truł, że powinno się jeść o 7, 11,15 i… dalszych dwóch godzin nie pamiętam bo ich nie przestrzegam :D Na kolacji też sobie oczywiście nie odpuścił.
Później mycie się, siedzenie na oknie (widzieli mnie nauczyciele, ale co tam :D ), przebywanie z chłopakami, wymyślnie nowej religii xd, wstyd chłopców, że nie mają alkoholu, śpiewanie..fajnie było :D 






Piszę to i piszę, a końca nie widać :P

O. dostałam część zdjęć ;3 
 
Poszłyśmy spać gdzieś po północy, uprzednio wywalając B. z jednego z naszych łóżek, w którym sobie smacznie chrapał :D


Rano przy śniadaniu ta sama śpiewka. Siedzę. Piję trzeci kubek herbaty przy akompaniamencie:
-Jedz
-Nie
-Jedz
-Nie
I tak do znudzenia :D
Zjadłam serek Danio, a bułkę i całą resztę dobroci na talerzu oddałam J – koledze z klasy. Wtedy zaś M usilnie próbował mi wcisnąć swój serek, który ja wciąż odpychałam :D Reakcja jeszcze innego chłopaka z mojej klasy F:
„Jedz, bo znowu będziesz na innej planecie” :D  - To nawiązanie do poprzedniej nocy, kiedy ponoć wyglądałam i zachowywałam się jakbym była z innej planety :P




Z okazji deszczu zamiast Chorzowa wylądowaliśmy w Krakowskiej Bonarce. Początkowo kino – „Kac Vegas 3”, następnie część poszła na Iron Mana 3, a my, tzn. ja, M. i B. chodziliśmy po tej znienawidzonej przeze mnie świątyni konsumpcji oczekując na „Wielkiego Gatsby’ego”, czy jak to się pisze :D film fantastyczny, chociaż początkowo muzyka mi nie spasowała, ale polecam, Ewa Wachowicz :P W jego trakcie zjadłam 7daysa i pół paczki mentosów -.- Powrót w miarę spokojny, z przysypianiem, śpiewaniem i ogólnie typowo :P powróciłam do domu, poszłam spać i wybrałam się we środę do szkoły, gdzie nic fantastycznego się nie działo, prócz tego, że poprawiłam -3 z historii na +2 -.-


Dziś za to się działo. Ohohoho! :P

Na lekcji pierwszej jednej z niewielu przedstawicielek płci pięknej – A. zrobiło się słabo, rodzice wzięli ją do domu. Następnie dwa wułefy – nauczyciel pod koniec roku zapamiętał moje imię :O A na niemieckim..a  raczej przed. Ki. otworzyła czekoladę, która poczęstowała kilka osób będących obok. Nie chciałam, więc M. znów zaczął tę samą śpiewkę, że zbliża się 11. Niedługo nauczę się wg tego odmierzać czas :D Byłam wtedy na głodnego i zaczęłam pić jogurt i wytłumaczyłam im, że oni mają czekoladę jogurtową, a ja jogurt. Odpuścił. Na lekcji właściwej zrobiło mi się słabo, więc spytałam czy mogę wyjść. Owszem. Mogę. Idź z nią Ki. Siadłam na parapecie (oczywiście akurat we czwartki higienistki nie ma). Ki. Poszła do klasy po wodę, a ja siedziałam po turecku przy otwartym oknie. Na moje nieszczęście pani profesor się bardzo przejęła, kazała mi się położyć na ławce i załatwiła otwarcie gabinetu higienistki. Wypytywała o miesiączkę, czy tego typu i o śniadanie. Zostałyśmy tam z Ki., ja – leżąc na kozetce. Po jakimś czasie germanistka wróciła, a ja – żeby nie wyjść na głupią powiedziałam, że się dobrze czuję. Wróciłyśmy do klasy, chociaż przez następne lekcje wciąż siedziałam przy otwartym oknie.







Jestem głodna. Kurde. Dziewczyno – wytrzymaj. Zaraz pójdziesz spać a jutro już tego nie będziesz czuć. Już niewiele.


Na ostatniej godzinie (wok) oddałam kanapkę S. Dzień wcześniej powędrowała ona do D. Wtedy M. się wściekł i zapowiedział, że”jak jeszcze raz zjecie jej kanapki to macie wpierdol. Ona nic nie je.” No i komu ja je teraz będę oddawać? A następnie rozeszła się fama, że zamadlam, a mnie po prostu się troszkę słabo zrobiło! 




Koniec tego jakże niezmiernie długiego i nudnego posta. Trzymajcie się <3


P.S. Serduszko mi chyba zaczyna mocniej bić. <3 ale to nie jest takie fajne, jakby się wydawało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz